Wycieczka „Przemyśl – Krasiczyn”

wpk01Jedziemy na jednodniową wycieczkę na trasie Przemyśl – Krasiczyn – arboretum w Bolestraszycach. Dość szybko dotarliśmy do Przemyśla, gdzie po krótkim rekonesansie po targowisku udaliśmy się do arboretum. Mimo jesiennej pory roku było co oglądać: urzekające wrzosowiska, kwitnące na stawie lilie wodne wynagradzały swym urokiem trudy nieustannej gonitwy to w górę, to w dół, to w słońcu, to w cieniu. Następnie Krasiczyn, tylko baszty i dziedziniec zamkowy, na park nie starczyło czasu. Jednak samo zwiedzenie kaplicy warte było wdrapywania się po krętych schodkach też w górę i w dół. Bardzo interesująco przewodnik opowiedział o krypcie Sapiehów. Tych o mocniejszych nerwach interesowała podziemna sala tortur ze zgromadzonymi tu eksponatami i mumią "skazanej". Wystrój kaplicy przebogaty, odtworzony pieczołowicie po zniszczeniach przez Sowietów kwaterujących tu podczas wojny skłaniał do refleksji, rozpraszając jednocześnie bogactwem detali i przepięknym sufitem kopuły. Wreszcie Przemyśl, najdłużej, najatrakcyjniej. Przejazd kolejką krzesełkową, wejście na "Tatarską Górę", niezapomniany widok panoramy Przemyśla ze wstęgą Sanu, wysłuchanie historii fortów C.K. austriackich, następnie zjazd autokarem obok przemyskich nekropolii. Następnie zwiedzaliśmy Starówkę z jej kościołami. Przy jednej z budowli wisiały trzy okazałe dzwony z wytwórni Felczyńskich. Na rynku w przytulnym bistro zjedliśmy obiad a część z nas poszła na lody. Na rynku był pomnik niedźwiadka, herb Przemyśla, fontanny, do których wrzucaliśmy grosik, aby tu jeszcze wrócić oraz pomnik dobrego wojaka Szwejka. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w kierunku autokaru, by udać się w drogę powrotną do domu. Zmęczeni (program był morderczy tak dla nóg, jak i dla głów) pożegnaliśmy przewodnika i wygodnie usadowieni w autokarze śpiewem pożegnaliśmy Przemyśl. Śpiewy i muzyka towarzyszyły nam do samego Rudnika.

opr. M. Sieprawska "Przegląd Rudnicki" nr 4/2009 (50)